Z rozpędem do kościoła

W niedzielę byłam z mamą w kościele. Chodzimy do różnych kościołów w Warszawie, ale ja najbardziej lubię chodzić do tego koło naszego domu. Bo tylko tam rozumiem, co ksiądz Wojtek mówi podczas mszy dla dzieci. Chciałabym odpowiadać na pytania, które on zadaje dzieciom, bo znam odpowiedzi. Ale mama nie pozwala mi się zgłaszać, bo mówi, że ksiądz mnie nie zrozumie i nie będzie wiedział, jak się zachować. No i w ogóle będzie sensacja. Czasem płaczę z tego powodu.

Moja mama bardzo lubi chodzić do kościoła, ale niekoniecznie do tego. Bo tam jest bardzo stromy podjazd. Nazywamy go Energylandią – od tego wesołego miasteczka, które sprzedaje bilety niepełnosprawnym, ale potem nie chce ich wpuszczać na żadną atrakcję. Latem jakoś udawało nam się wjeżdżać na ten podjazd. On się składa z dwóch części. Najpierw mama z rozpędu wjeżdżała wózkiem na pierwszą część. Potem jest kawałek płaskiego. A potem druga stroma część, gdzie trzeba z całych sił pchać wózek aż na sam szczyt. Mamie się zawsze udawało, bo jest bardzo silna. Nawet zjeżdżać jej się udawało, bo włączała hamulec, zapierała się nogami i wózek nas ciągnął. Ale jak ostatnio spadł śnieg z deszczem, to pojechał z nami tata, żeby pomóc przy tym podjeździe. Tata miał niedawno operację stopy, ale razem z mamą dali radę. Tata pchał od dołu, a mama ciągnęła od góry. Zuchy! Po mszy poszłyśmy z mamą powiedzieć księdzu, że ten podjazd jest za stromy i że zimą nie pokonamy go. Ale ten ksiądz chyba nigdy nie pchał osoby na wózku. Bo kazał nam przyjść jak będzie proboszcz i jemu to zgłosić. Nie poszłyśmy do proboszcza. Mama powiedziała, że kolejny raz na ten podjazd nie wjedzie. Po prostu zimą będziemy chodzić do innego kościoła. Ale ja chcę księdza Wojtkaaa!!!!

Dobrze, że był tata i mogłyśmy zjechać z podjazdu. Bo pewnie byśmy musiały nocować w kościele. Brrr. Ja bym się bała, no bo tam jest taki wielki Pan Jezus na krzyżu… Mama mówi, że nie trzeba się bać i że każdy ma swój krzyż. Hmm, nie widziałam, żebyśmy mieli jakiś w domu. Może mama jeszcze nie kupiła.